Kochana Aniu!

Mam Ci tyle do powiedzenia, że nie wiem od czego zacząć. Pamiętasz jak poznałyśmy się na studiach? Spędziłyśmy 5 lat w jednej ławce, ciągle razem. A teraz? Mija już 9 lat naszej przyjaźni. Tak się cieszę, że Cię mam. Gdy się poznałyśmy miałam 19 lat a Ty 28. Nigdy nie czułam tej różnicy. Pamiętasz nasze rozmowy o ślubie i dzieciach? Powiedziałaś mi wtedy, że chciałabyś zostać mamą do „trzydziestki”. I udało Ci się. Pamiętam jaka byłam szczęśliwa. Pamiętam też jak źle się czułaś, jak się martwiłam o Ciebie i robiłam jeszcze staranniejsze notatki, żeby Ci je pożyczyć, gdy byłaś już świeżo upieczoną mamą. Gdy to piszę to przepełnia mnie radość i spokój, że mam Ciebie i te wspomnienia. Możliwość wrócenia do nich spowodowała, że kręci mi się łezka w oku ze wzruszenia, a jednocześnie, ciągle uśmiecham się do siebie. Nawiązując do tych wspomnianych 30 lat, będąc wtedy jeszcze bardzo młoda, mówiłam Ci, że ja chciałabym być mamą trochę wcześniej 25 może 26 lat. Utkwiła mi ta rozmowa bardzo w pamięci. Bo nagle okazuje się, że nie zawsze w życiu ma się to, czego się pragnie. Pojawia się z tego powodu smutek, żal i niezrozumienie. Dlaczego my? Wiesz dobrze, że od zawsze byłam otwarta na temat adopcji, mimo to nie myślałam, że kiedyś będę pisała taki list do Ciebie właśnie w trakcie szkolenia na rodziców adopcyjnych. Bardzo pragnę być mamą, dać dziecku dom, poczucie bezpieczeństwa i bezgraniczną miłość. Choć bardzo tego chcę, to czasami pojawiają się myśli czy sobie poradzę? Czy będę dobrą mamą? Czy gdy nasze dziecko dorośnie to będzie mogło powiedzieć, że miało dobre dzieciństwo i rodziców? Czasami martwię się o to, czy na pewno wszystko co powinnam przekażę swojemu dziecku, ale Panie z Ośrodka uspokajają nas, że mamy prawo czegoś nie wiedzieć i szukać pomocy. To mnie uspokaja. Wiem, że nie zostaniemy sami. Pamiętam, że Ty też miałaś w czasie ciąży i później sporo obaw, ale ze wszystkim sobie jakoś zawsze radziliście. Dałaś mi dobry przykład tego jak zmieniło się Wasze małżeństwo po narodzinach córeczki. Wiem, że mogę na Ciebie liczyć, na Twoją dobrą radę, doświadczenie i to daje mi poczucie bezpieczeństwa. Przez ten cały okres kwalifikacji w głowie pojawia się wiele pytań czy będziemy dawać dobry przykład dziecku, czy nas pokocha i zaakceptuje, czy spodoba mu się u nas, nowy dom, nowa rodzina? Bardzo mi na tym zależy i dlatego trochę mnie to stresuje. Często o tym rozmyślam, jak to już będzie, gdy będziemy razem. Ale jestem pełna nadziei i nie mogę się doczekać tych chwil, gdy będziemy razem, jako rodzina podbijać świat, zwiedzać i poznawać go od nowa. Razem bawić się w piaskownicy i rysować. Wręcz nie mogę się tego doczekać jak zmieni się nasze życie. Pragnę tej przemiany naszej rodziny, kolejnej roli w życiu, nowych wyzwań, nowych doświadczeń. Myślę, że to będzie najpiękniejszy czas w naszym życiu. A wiesz co zastanawia mnie najbardziej? Jaka będzie moja reakcja na ten wyczekiwany telefon. Co wtedy poczuję, chyba oszaleję z radości, albo zaniemówię z wrażenia. Myślę o tym, czy to będzie chłopiec czy dziewczynka, czy zdążymy wszystko kupić. Nie mam oczekiwań, życie nauczyło mnie pokory. Przyjmę i chłopca i dziewczynkę, najważniejsze jest dla mnie być mamą i dać szczęśliwy dom dziecku. Ciekawi mnie jakie będzie, jaki będzie miało charakter, jak będzie wyglądać. A może kiedyś będzie kimś znanym? Zawsze będę je wspierała. Nie mogę się doczekać przeżywania tych chwil, tych nowych doświadczeń. Chciałabym, aby nikt go nie zranił, albo nie powiedział mu czegoś przykrego. Chciałabym je uchronić, ale to chyba jak każda matka. I choć zawsze z tyłu głowy są obawy i świadomość tego, że nie musi być kolorowo, że może pojawić się wiele trudności. To ja ten świat chcę nam pokolorować. I pokoloruję go najlepiej jak będę potrafiła. Proces adopcji to mnóstwo pytań, na które w większości odpowiedzi poznamy dopiero w trakcie wspólnego poznawania się i życia. Chcę tylko, aby dziecku było dobrze. Na razie najbardziej stresuję się tą niepewnością czy wszystko się uda, całą procedurą, tym kiedy pojawi się to dzieciątko. Chciałabym móc przyspieszyć czas. Ale wiem, że trzeba być cierpliwym, zresztą tak samo jak i w pracy z dzieckiem, aby osiągnąć sukces trzeba czasu i cierpliwości. Nie wiem czy będę wiedziała i wyczuję, kiedy będzie ten odpowiedni moment, aby mówić mojemu dziecku o adopcji. Mam nadzieję, że instynkt macierzyński mi to podpowie. Czy dobrze przekażę mu jego historię i czy będę potrafiła mądrze odpowiadać na pytania o adopcję, jego pochodzenie i rodzinę biologiczną. Wiem, że wraz z wiekiem te pytania będą co raz trudniejsze, ale szkolenia w ośrodku adopcyjnym i to że poznałam ludzi w tej samej sytuacji co nasza dodają mi odwagi, otuchy i spokoju, że sobie poradzimy. Chcę, aby nasze dziecko dowiedziało się, że jest adoptowane od nas, a nie od rówieśników w piaskownicy, kolegów ze szkoły czy sąsiadów. Przecież ma prawo znać swoją historię, bo jego życie nie zaczęło się od dnia przysposobienia tylko wcześniej. Decydując się na adopcję mamy świadomość tego, że nasze dziecko może mieć za sobą bagaż doświadczeń większy od naszego, ale trwamy w tym razem, wspólnie podjęliśmy tę decyzję i wspólnie chcemy tą drogą kroczyć. Chcę wychowywać je w jawnej adopcji. Nie umiałabym żyć w takim kłamstwie, przecież ono ma prawo znać prawdę. Będę zawsze przy nim i będę je wspierała, aby sobie z tym poradziło. Trzymaj za nas kciuki, za powodzenie adopcji i mądrość życiową. Abyśmy to dziecko dobrze poprowadzili, a w naszej rodzinie panowała miłość, szczerość i otwartość. Wiem, że czeka nas dużo pracy i mimo tego, że zawsze są jakieś obawy nie mogę się tego doczekać. Dziękuję Ci, że jesteś w tych dobrych i gorszych momentach, że zawsze mnie wspierasz. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i już niedługo nasze dziecko pozna wspaniałą ciocię. Pozdrawiam Cię serdecznie i przesyłam buziaki M.

Skontaktuj się z nami